wtorek, 29 października 2013

Zgapione róże :)

Cześć Dziewczyny!

Panna Marchewka pozwoliła mi zgapić swój prześliczny, kwiatowy wzorek na pazurki (znajdziecie go TUTAJ). Byłam zachwycona kiedy go zobaczyłam i od razu chciałam taki mieć na paznokciach :) Często mówię, że coś zgapię ale jednak rzadko wracam do tych wzorów, które mi się spodobały. Ten musiałam zrobić od razu! Jest przepiękny, słodki, uroczy, dziewczęcy! Nie mogłam się powstrzymać i już w piątek był na moich paznokciach.

Moja wersja różni się troszkę kwiatkami - aż takie urocze nie wyszły jak w oryginale. Różni się także kolorami bo postawiłam na intensywny fiolet i cielisty beż.

Użyłam:
- Golden Rose Rich Color nr 32 (fioletowe pazurki)
- Golden Rose Paris nr 114 (beżowe tło dla kwiatków)
- Golden Rose Rich Color nr 40 i 44 (jako kwiatuchy)
- Golden Rose Rich Color nr 35 (czarne dodatki)

Już na wstępie muszę Wam powiedzieć, że fioletowy to nie jest ten kolor, który jest w rzeczywistości. Coś strasznego ale aparat w ogóle nie chce oddać tego pięknego, ciepłego i metalicznego odcienia. Miałam z tym niesamowity problem i tylko ostatnie zdjęcie wydaje mi się być najbardziej zbliżone do rzeczywistości. Ale robione jest w bardzo żółtym świetle biurkowej lampy więc cała reszta jest tutaj przekłamana :/ Bardzo nie lubię kiedy odcienie lakierów aż tak bardzo nie chcą ze mną współpracować.

Zapraszam jednak do oglądania! :)







 Moja wersja nawet nie umywa się do oryginału ale wzorek jest tak cudowny, że musiałam! Bardzo dobrze się w nim czułam (i czuję nadal chociaż już zdarłam końcówki i pora na nowe mani ;) ) na pewno więc będę do niego często wracać.

Buziaczki! :*
 

niedziela, 27 października 2013

Lakier Hean City Fashion nr 188 + bonus

Cześć Dziewczyny!

Przychodzę do Was z drugim z trzech lakierów, który otrzymałam do przetestowania od firmy Hean :) Będziemy przyglądać się pięknemu (w buteleczce ale jak na paznokciu?) złotu, które urzekło mnie jako pierwsze na zdjęciach sklepu. Miałam co do niego ogromne oczekiwania. Czy się zawiodłam?


Hean City Fashion nr 188 - królewskie złoto
Pojemność: tak jak u lukrecji oraz wszystkich innych lakierów z kolekcji - 12 ml.
Buteleczka: dokładnie to samo co poprzednio: szklana, kwadratowa z elegancką nakrętką w kolorze srebrnym.
Kolor: ciepły i prawdziwy odcień złota. Jest elegancki, szykowny i zwracający na siebie uwagę obserwatorów :)
Wykończenie: zaliczyłabym je do tych foliowych. Nie jest to typowo metaliczne wykończenie ale takie, które ma w sobie większe drobiny. Lakier wygląda troszkę szorstkawo - ale to tylko wygląd, w dotyku absolutnie taki nie jest ;) Nie widać też za bardzo ruchów pędzla.
Konsystencja: dokładnie taka, jaką powinien mieć lakier żeby wygodnie się nim malowało. Nie powinnyśmy mieć problemu typu "zalane skórki" chyba, że się do tego dobrze przyłożymy.

Krycie: zgodne z zaleceniem producenta - aby pokryć dokładnie paznokcie potrzebujemy dwóch warstw lakieru. Nie używałam warstw bardzo cienkich, ale też nie grubych. Kładłam lakier standardowo, nikt nie będzie miał z tym problemów :)
Pędzelek: tak jak w lukrecji - wygodny, dość długi. Wygodnie się nim maluje, jest dokładnie i równo przystrzyżony.
Schnięcie: po poprzednim lakierze spodziewałam się szybkiego schnięcia - nie pomyliłam się! Jest tak samo dobrze. Po 20 minutach możemy robić praktycznie wszystko. Dobry lakier kiedy mały mniej czasu (ale nie bardzo mało!) na naszykowanie się a chcemy pomalować pazurki bardzo ciekawym lakierem.
Zmywanie: tak jak się spodziewałam po tym wykończeniu - miałam palce całe umorusane w złotych drobinach. Musiałam trzeć paznokcie wacikiem trochę dłużej niż przy poprzedniku, ale nie jakoś specjalnie długo. Do tego drobinki wytarłam nowym wacikiem nasączonym w zmywaczu - już nie było po nich śladu. Nie są więc upierdliwe.
Trwałość: znowu stawiam +. Po około 3 dniach miałam starte końcówki. Lakier nie odpryskuje tylko się ściera.

Inne: nakładałam lakier bez bazy - paznokci też nie farbuje (chociaż to jasny odcień więc w ogóle nie powinien - jednak wtrącę sobie taką uwagę).








Pamiętacie staaaarą recenzję złotego lakieru Golden Rose Classics nr Glamour nr 155, który sprawiał niesamowite problemy swoją pigmentacją? Mówiłam tam, że szukam złota idealnego - lakier, który dzisiaj Wam pokazuję to właśnie to! Na pewno będzie pojawiał się na moich paznokciach dość często ze względu na wygodę aplikacji, czas schnięcia i ten obłędny kolor! :) Nie jest to też zbyt ciepły odcień złota - coś pomiędzy ciepłym i zimnym, który prezentuje się bardzo elegancko i pasuje praktycznie do wszystkiego - ubieram się często w odcienie brązów i beży, z którymi złoto wygląda świetnie.

Mam też dla Was mały bonus - mani na Halloween!


Wzorek prezentował się uroczo :) Kocur w kapeluszu, pająk, nietoperze. Złotą bazę chcę jeszcze wykorzystać pod stemple. Jestem pewna, że będzie wyglądać super!

Co Wy myślicie o tym lakierze? Zauroczył Was, czy jednak złoto na paznokciach to nie jest to, co lubicie najbardziej?

Całusy! :*

Fakt, iż dzięki uprzejmości firmy Hean lakiery dostałam za darmo do testowania nie wpłynął na moją opinię.

środa, 23 października 2013

Kuracja włosów - finał :)

Cześć Dziewczyny!

Tak na prawdę post powinien pojawić się wczoraj - jednak zajęcia we wtorki tak mi się rozkręciły, że nie dałam rady wszystkiego przygotować :( Przychodzę zatem do Was dzisiaj i zamierzam się podzielić rzetelną, przemyślaną recenzją na temat odżywki do pielęgnacji włosów Beauty for You, którą dostałam w ramach współpracy z Kliniką Włosów.

Przypomnę Wam kilka podstawowych informacji:
Odżywkę stosowałam przez 4 tygodnie (3-4 razy w tygodniu), w tym czasie włosy suszyłam też naturalnie nie używając żadnych suszarek. Odżywkę nakładałam na wilgotne włosy zaraz po ich umyciu, trzymałam ją około 5 minut.
Moje włosy przeszły bardzo wiele - farbowanie na rudo, agresywne rozjaśnianie końcówek. Należą do tych przesuszonych, osłabionych, łamiących się po traktowaniu farbami. Odżywka miała więc bardzo ciężko.
4 tydzień

Zauważyłyście, że w pierwszym tygodniu mam bardzo proste włosy? To za sprawą suszarki, wtedy zawsze mam włosy proste jak druty. Był to jedyny tydzień, w którym użyłam suszarki. Reszta tygodni to siedzenie z mokrą głową aż włosięta wyschną :)

Po zdjęciach można już zauważyć jak diametralna zaszła zmiana. Pierwsze dwa tygodnie to włosy wyglądające jak siano - dosłownie! Mam nadzieje, że widzicie to samo. Nikt mi nie powie, że nie są suche i brzydko napuszone. Ale dwa kolejne tygodnie... coś wspaniałego!

Co osiągnęłam przez 4 tygodnie?
- włosy odżywione i nawilżone,
- stały się elastyczniejsze, bardziej podatne na układanie i falowanie (efekt falowania utrzymuje się 1-2 dni, a nie jak wcześniej - 30 minut),
- włosy są dużo gęstsze, "zdrowo" ciężkie ;)
- nie są matowe jak kiedyś, mają przepiękny połysk,
- końcówki dużo rzadziej się łamią (chociaż mają prawo po pozostałościach rozjaśniacza...),
- łatwiej i szybciej się je rozczesuje,
- są mniej podatne na kołtunienie (moją zmorą jest kołtunienie się włosów od szalików i apaszek... teraz się uspokoiło).

Odżywka jest bardzo wydajna - jak widzicie mam długie włosy, odżywkę stosowałam przez miesiąc a jest jej jeszcze 3/4 opakowania :) Według mnie to dużo i jestem z tego niezmiernie zadowolona.
Bardzo wygodnie rozprowadzało mi się ją na włosach, ma idealną konsystencję, która opatula sobą cały włos. Do tego przepięknie pachnie - taką słodyczą! Na dłoń wydostaję się wystarczająca ilość produktu - nie wylewa się jak niektóre inne, których używałam.
Jeśli miałabym wystawiać ocenę, z czystym sumieniem dałabym 5/5.


Jeszcze na koniec - zdjęcie stanu końcówek :)

Czy też widzicie dużą różnicę jak ja? Podoba Wam się efekt? Myślałyście, że odżywka pomoże bardziej, czy może nie spodziewałyście się aż takich rezultatów? Chętnie poczytam Wasze opinie i spostrzeżenia :)

Chciałam podziękować Klinice Włosów za udostępnienie mi produktu do testowania :) 

Chciałam także zaznaczyć, że fakt, iż produkt został mi przekazany za darmo nie miało wpływu na moją opinię.


Buziaczki! :* 

poniedziałek, 21 października 2013

Bell French Manicure nr 05

Cześć Dziewczyny!

Przeglądając folder blogowy natknęłam się na zapomniane zdjęcia do recenzji lakieru Bell French Manicure. Najwyższa pora żeby podzielić się z Wami opinią o tymże specyfiku, który mojego serca w ogóle nie podbił... Tzn., owszem w sklepie czaiłam się na niego dobre kilka miesięcy. Upatrzyłam sobie nawet dwa kolory, w których byłam zakochana po uszy! Stwierdziłam jednak, że poczekam na jakąś promocję - w tamtym czasie kosztowały jakieś 8 zł w Naturze. Poczekałam i w Hebe dorwałam jeden egzemplarz (na szczęście drugiego koloru nie było) za około 5zł. Kolor jaki posiadam to numerek 05. Był to mój obiekt westchnień i wyobrażenie o idealnych, delikatnych i dziewczęcych paznokciach... ależ się rozczarowałam :(

Bell French Manicure nr 05

Pojemność: lakieru w buteleczce jest dużo, 11,5 ml.
 
Buteleczka: szklana butelka w kształcie walca z różowiutką nakrętką.
Kolor: idealny odcień do delikatnego i słodkiego frencha, jak i po to żeby zostawić go solo. To pudrowy, bardzo jasny róż, w którym znajdziemy malutki, srebrny shimmer.
Wykończenie: mieniący ale delikatny shimmer.
Konsystencja: ni rzadka, ni gęsta. Dość trudno rozprowadza się po paznokciu. Miałam wrażenie, że w czasie malowania jest taka trochę gumowata(?).
Krycie: żadnych rewelacji jeśli chodzi o tak jasny odcień. Ale 4-5 warstw to jednak dla mnie za dużo... W prawdzie starałam się dawać jak najcieńsze, aby szybciej schnął. Nie zmienia to faktu, że denerwowałam się tyloma warstwami.
Pędzelek: ja trafiłam na felerny, źle przycięty. Niektóre włoski były zagięte w różne strony - fuj :/ Obcięłam je bo nie dało rady malować. I tak zostały jeszcze jakieś pofalowane. Ale gdyby pominąć te mankamenty byłby raczej z tych wygodniejszych. Jest dość długi i wąski.
Schnięcie: totalna tragedia! Mimo cieniutkich warstw schnie wieki... Najpierw chciałam żeby pierwsza warstwa wyschła na kamień. Czekałam... czekałam... pół godziny i ledwo widoczna warstwa lakieru jest plastyczna i się ciągnie :/ Malując trzecią, czwartą... nie pytajcie mnie ile to schło... Po zrobieniu zdjęć do recenzji (paznokcie były mokre...) zmyłam wszystko w cholerę.
 
Zmywanie: pewnie po wyschnięciu jest bezproblemowe, ale nie udało mi się dotrwać do momentu wyschnięcia. Ja zmywałam mokry lakier, shimmeru na pazurkach nie zostawia.
Trwałość: nie mam pojęcia kiedy się dowiem...
 
Lakier próbowałam kłaść z odżywką i bez odżywki. Próbowałam kłaść przyspieszający top... Podchodziłam do niego (jeśli dobrze pamiętam) całe 5 razy. Każdy raz był niewypałem. Po godzinie, półtorej schnięcia dawałam za wygraną i wszystko zmywałam. Nie dałam już rady kiedy po 1,5 godziny dotknęłam paznokieć opuszkiem palca i połowa lakieru została na opuszku. Może trafił mi się jakiś paskudnie wyjątkowy lakier? Może inne wcale nie są takie złe? W każdym razie - jest to największy lakierowy bubel jaki kiedykolwiek miałam!
Co z tego, że kolor jest piękny.. błyszczy niesamowicie, wygląda obłędnie... Straszliwie chciałabym trafić na taki lakier, który nie sprawiałby mi żadnego problemu :( Miałam jeszcze chrapkę na odcień wpadający bardziej w morelkę.. ale jeśli ma być tak samo jak z tym "cudem" to chyba sobie odpuszczę.

Widać, że zdjęcia robione jakiś czas temu - kiedy to ja miałam zaokrąglone paznokcie? ;)






Miałyście jakiś lakier z tej serii? Jak spisywał się u Was? Ja jestem zawiedziona :(

Buziaczki :*

sobota, 19 października 2013

Lakier Hean City Fashion nr 184

Cześć Dziewczyny!

Dzisiaj przychodzę do Was z pierwszym z wybranych przeze mnie lakierów z nowej kolekcji Hean JESIEŃ ZIMA. Jako, że pod poprzednim postem wypowiedziała się tylko Cherry nails na pierwszy ogień idzie wybrany przez nią numerek 184 - lukrecja :)
 

Hean City Fashion nr 184 - lukrecja

Pojemność: w buteleczce znajdziemy 12 ml lakieru.
Buteleczka: szklana, kwadratowa z elegancką nakrętką w kolorze srebrnym. Z doświadczenia wiem, że takie buteleczki są najwygodniejsze w przechowywaniu.

Kolor: tak jak wyżej... kameleon! Ma on w sobie zarówno brązowe jak i zielonkawo-oliwkowe tony. W zależności od światła wpada bardziej w oliwkę, zieleń, brąz lub brąz z rudością. Myślałam, że będzie to raczej smutny kolor a mieni się najwspanialszymi kolorami jesieni :)

Wykończenie: typowe wykończenie drobinkowe. W ciemnej zielono-oliwkowej bazie znajdziemy miliony malutkich błyskotek - złotych, zielonych, rudawych... Przynajmniej ja je widzę wszystkie :D Bez słonecznego lub sztucznego światła lakier jest bardzo ciemną, brudną zielenią. Dopiero oświetlony wydobywa z siebie całe piękno. Myślałam, że będzie to najmniej interesujący odcień z tych, które wybrałam a myliłam się ogromnie :)

Konsystencja: w sam raz. Nie jest ani zbyt lejąca ani gęsta.

Krycie: mimo zaleceń Hean o dwóch warstwach ten odcień kryje już po jednej! Na moich pazurkach zobaczycie tylko jedną, normalną warstwę lakieru. Być może przy dłuższych paznokciach byłoby widać białą końcówkę (to sprawdzę jak moje troszkę urosną) ale przy krótkich jedna warstwa spisuje się doskonale.

Pędzelek: zaliczę go do tych dłuższych, już nie wąskich ale też nie grubych. Odpowiedniej, wygodnej długości i idealnie przycięty. Maluje się nim wygodnie, a lakier dzięki niemu rozprowadza się łatwo i szybko.

Schnięcie: myślałam, że będę narzekać. Wcale tak nie było. Wystarczyło poczekać 20 minut i mogłam łupać i wyskubywać orzechy hahaha xD Z lakierem absolutnie nic się nie stało, jestem zaskoczona!
Zmywanie: paznokcie malowałam dwa razy - patrzcie niżej czemu ;) Zauważyłam, że lakier lubi brudzić skórki, ale po drugim pociągnięciu wacika wszystko znika. Farbuje więc skórki minimalnie i nietrwale :)

Trwałość: tą rubryczkę uzupełnię, mam nadzieje, że po kilku dobrych dniach noszenia :) Już mogę wypowiedzieć się co do trwałości. Otóż lakier miałam na sobie 3 dni, w tym czasie nie zauważyłam nic oprócz lekko wytartych końcówek. A że byłam bardzo ciekawa kolejnych kolorów - lakier zmyłam. Jestem pewna, że skoro przy 3 dniu tylko końcówki się zdarły to wytrzymałby jeszcze do 5 dni. Bardzo lubię kiedy lakier się wyciera a nie odpryskuje. Ogromny +!
Inne: dwa razy malowałam nim paznokcie. Raz - według zaleceń, aby pod intensywny lakier kłaść bazę. Położyłam odżywkę Nail Growth, która również ratuje moje pazurki przed zafarbowaniem. Przez odżywkę źle rozprowadzało mi się lukrecję... Kiedy wszystko zmyłam i położyłam lakier na "gołe" paznokcie malowanie to sama przyjemność! Nie wiem czy to wina odżywki czy lakieru - sprawdzę to stosując coś innego pod spód :)

Kilka zaleceń producenta:



Jestem trochę zdezorientowana bo zdjęcia wyszły lepsze telefonem niż aparatem...
Pierwsze - na zewnątrz bo piękne Słońce ;)




Zdjęcie nr 1 najlepiej oddaje kolor lakieru, kiedy patrzymy na niego za pierwszym razem. Reszta to przeróżne "świetle kombinacje" i pokazanie tego jak się zmienia :)


Jeszcze zdjęcia wewnątrz, w domu. Tutaj wygląda jak bardzo zimny kolor. Drugie zdjęcie rozmazane bo na nim widać te cudowne drobinki mieniące się różnymi kolorami! Na małym palce szczególnie widać zieleń, złoto i rudość :)

Zdjęcie pędzelka - bo wart jest Waszej uwagi :)

 Swoje pierwsze spotkanie z firmą Hean zaliczam do bardzo udanych :) Lukrecja spisała się dziś znakomicie pod względem zadziwiającego koloru, łatwości aplikacji, schnięcia, zmywania... Mam nadzieję, że trwałością również mnie zaskoczy i będę pozytywnie zaskoczona :)
Jestem ciekawa co myślicie o tym lakierze. Może go macie albo Wam się spodobał po przeczytaniu tej notki?

Całusy! :*

Fakt, iż dzięki uprzejmości firmy Hean lakiery dostałam za darmo do testowania nie wpłynął na moją opinię.

piątek, 18 października 2013

Pierwsze spotkanie z firmą Hean :)

Cześć Dziewczyny!

Jeśli czytałyście mojego facebook'a na pewno wiecie już, że jestem w szczęśliwym gronie blogerek, które testują nową kolekcję lakierów Hean. Jest to jesienno-zimowa kolekcja lakierów w niesamowitych dla mnie kolorach :)
Co pisze o nich Hean?

"Long wear & smooth colour
Na sezon JESIEŃ / ZIMA marka HEAN proponuje manicure w kolorach: kawy po irlandzku 181, gorącej herbatki malinowej 186 lub grzanego wina 187, doprawiamy kolorami słodkiego anyżu 183, lukrecji 184 lub rozgrzewającego imbiru 182. Szafirową zimową noc 185 rozświetlimy kolorem królewskiego złota188.

Kryjący lakier do paznokci z połyskiem zapewnia:
- gładki kolor bez smug,
- intensywny połysk,
- łatwą równomierną aplikację.

Formuła wzbogacona specjalnym polimerem Tefpoly®
- odporna na uderzenia i pękanie,
- wzmacnia płytkę paznokcia,
- uelastycznia i przedłuża trwałość lakieru,

Nie zawiera szkodliwych dla paznokci: toluenu, formaldehydu i kamfory
Nowa, większa pojemność"

 Cała kolekcja tak się prezentuje :)

Zapowiada się obiecująco. Kolory rzeczywiście są fantastyczne i nawiązujące do obu pór roku. Jest to moje pierwsze spotkanie z tą firmą - nigdy wcześniej nie używałam ich kosmetyków. Po przeczytaniu mnóstwa dobrych opinii o Hean mam nadzieje, że będę zachwycona :)

Jesteście ciekawe jakie kolory wybrałam? Wszystkie dziewczyny, które wygrały miały do wyboru 3 odcienie. Ja zdecydowałam się na:
- 184 lukrecja
- 185 szafirowa zimowa noc
- 188 królewskie złoto

 Na razie nie dodam swojego zdjęcia bo przy lampce w ogóle nie mogę uchwycić żadnego z kolorów :( Są prześliczne :) Jak myślicie, który na pierwszy ogień?

Buziaczki! :* 

środa, 16 października 2013

Kuracja włosów - trzeci tydzień stosowania

Cześć Dziewczyny!

Posty związane z włosową pielęgnacją miały pojawiać się we wtorki, niestety uczelnia trochę mnie przytłoczyła i mam jednodniową obsuwę. Mam nadzieję, że się nie gniewacie ;)

Właśnie minął trzeci tydzień stosowania odżywki do pielęgnacji włosów Beauty for You. Trzeci tydzień przyniósł kolejne, widoczne efekty :)

- mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że włosy już stały się bardziej odżywione,
- nawilżenie jest już coraz bardziej widoczne,
- nawilżenie włosów sprawiło, że cudownie się układają,
- włosy są bardziej podatne na "falowanie"(moje kosmyki to sztywne druty, dzięki odżywce chociaż trochę się falują a efekt utrzymuje się cały dzień a nie 15 minut :)),
- błyszczą się coraz bardziej!

A teraz pora na fotorelację :)


Na zdjęciach widzie już pozostałości fal :) Ale widać, że były, prawda? Do tego, moim zdaniem, włosy wyglądają bardzo naturalnie i zdrowo. Mimo, że zdjęcia z lampą to uwierzcie, że nie przekłamuje to efektu błyszczenia się włosów. W normalnym świetle również lśnią aż miło!



Jeszcze końcówki - odżywione, nawilżone, mniej łamiące się. I tak będę zmuszona przyciąć je (jak zwykle raz na miesiąc-dwa), ale zauważyłam dużą różnicę w ich kondycji przed używaniem odżywki i w trakcie. Całe włosy wydają się grubsze i takie.. mięsiste? Chyba tak to się mówi ;)

Przede mną jeszcze tydzień odżywiania i recenzja podsumowująca :) Powiem Wam, że już lubię ten kosmetyk!

Zapraszam Was do zajrzenia na strony Kliniki Włosów :)


Całusy! :*

poniedziałek, 14 października 2013

Pomarańczowe, kremowe mydło pod prysznic Ziaja

Cześć!! :D

Ostatnio zasypywałam Was samymi paznokciami. Pora na trochę odmiany.
Dzisiaj chciałam przedstawić Wam moją perełkę nad perełkami - Pomarańczowe mydło pod prysznic. Spotkałyście się już z produktami Ziaji? Słyszałam opinie, że tą firmę można albo kochać albo nienawidzić, co doskonale sprawdza się w moim najbliższym otoczeniu. Ja jestem z tej pierwszej grupy - uwielbiam! Chociaż przyznam Wam, że nie na wszystkie kosmetyki, które kupiłam reaguję dobrze. Jest kilka takich "cudów", które mnie uczuliły ale o nich nie dzisiaj :)

Dziś skupimy się na mydełku:


Co piszę nam producent? (źródło)

POMARAŃCZOWA PIELĘGNACJA
Delikatnie natłuszcza oraz wyraźnie zmiękcza skórę.
Wykazuje skuteczne działanie ochronne na naskórek.
Intensywnie nawilża i zapobiega nadmiernej utracie wody.

POMARAŃCZOWA RECEPTURA
Zawiera delikatne składniki myjące pochodzenia roślinnego.
Działa łagodnie na skórę, nie wysusza jej i nie powoduje podrażnień.
Nie narusza naturalnego pH i warstwy ochronnej naskórka.

POMARAŃCZOWA ENERGIA masło pomarańczowe - otrzymywane ze skórki pomarańczy, ma naturalny pomarańczowy kolor i zapach. Charakteryzuje się wysoką zawartością bioflawonoidów. Wykazuje działanie antycellulitowe i ujędrniające. łagodzi podrażnienia, doskonale odżywia oraz skutecznie zapobiega wysuszaniu naskórka. Coco-glucozydy - substancja kondycjonująca skórę pochodzenia naturalnego. Zapewnia optymalne efekty aplikacyjne. Obniża odtłuszczający wpływ środków myjących. Skutecznie nawilża i zapobiega wysuszaniu naskórka. Wyjątkowo łagodna. D-panthenol – trwale nawilża skórę oraz skutecznie łagodzi podrażnienia.
SPOSÓB UŻYCIA
Do mycia stosować niewielką ilość mydła. Przygotowuje skórę do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. 

 Po pierwsze, jestem zachwycona i zakochana w zapachu tego cuda. To soczysta, "świąteczna", słodka pomarańcza, której zapach odświeża. Wydawało mi się na początku, że nawet długo pozostawiała swój zapach na skórze - teraz jestem z nim już obyta więc pewnie nie odczuwam tej intensywności. Jeśli kochacie zapach pomarańczy - to mydło jest obowiązkowe!
Czuję, że moja skóra jest faktycznie nawilżona. Nie jest to nawilżenie jak po balsamach, ale jest na tyle zauważalne, że bardzo chce pochwalić ten produkt :) Jestem ogromnie zadowolona z faktu, że nie uraczyłam żadnego uczulenia, a jedynie ogromną przyjemność zużywania :)


Nie tylko zapach jest pomarańczowy - kolor jest dokładnie taki jak na pomarańcz przystało! Do tego mydło ma lekką, kremową konsystencje, która bardzo dobrze się rozprowadza i delikatnie myje.
Butelka, w której znajdziemy aż 500 ml produktu starcza na bardzo długo. Ja swoją musiałam zużywać 3 miesiące a wcale nie oszczędzałam ilości :) Lubiłam jak się trochę popieniło, pachniało...
Produkt ogromnie mi się podoba a w skali 1-5 dostaje zasłużoną, cudowną 5!

Teraz w kolejce czeka kolejne mydełko - tym razem zupełnie inne klimaty zapachowe, chociaż nadal czuć owocem :)

A Wy? Używałyście tych mydeł? Jakie są Wasze odczucia?

Buziaczki! :*

niedziela, 13 października 2013

Projekt Tęcza - tydzień kolorowy nr 2 "Cupcakes"

Cześć Dziewczyny!

Mówiłam, że postaram się dodać drugą inspirację w Projekcie Tęcza i oto jest! Miałam w planach jeszcze jeden wzór ale niestety nie wyrobie się :(
Do tego mani, które pojawia się pierwszy raz na moich pazurkach, użyłam... 9 lakierów! Sama się przeraziłam jak zobaczyłam ilość buteleczek stojących na biurku. Ale nie mogłam się już oprzeć i doczekać wypróbowania smakowitych babeczek! Myślicie, że pomysł nadaje się na ostatni tydzień projektu?

Zapraszam do oglądania zdjęć! :)








Aż zachciało mi się zjeść taką babeczkę :)
Nie używałam żadnego topu, a mimo wszystko paznokcie błyszczą się i świecą :)
I tak oto minął cały Projekt Tęcza organizowany przez Red Rouge. Chciałam Ci Kochana bardzo podziękować za wyśmienitą zabawę i za uruchomienie mojej wyobraźni :) Świetnie się bawiłam!


Mam nadzieję, że i Wam projekt przypadł do gustu. Mam nadzieję, że dużo z Was śledziło moje poczynania nawet jeśli nie komentowało :)
Muszę brać częściej udział w takich projektach - przyznam się Wam, że wyrabiam w sobie nawyk terminowości xD

Buziaczki! :*

czwartek, 10 października 2013

Projekt Tęcza - tydzień tęczowy

Cześć Dziewczyny!

Wyobrażacie sobie, że w tym tygodniu kończy się projekt? Jestem w szoku bo nawet nie myślałam, że ten czas tak szybko zleci!

Szczerze, nie mogłam doczekać się tego tygodnia :) Chciałabym zrobić co najmniej dwie wersje kolorowego zdobienia! Do dzisiejszego mani wykorzystałam lakier, który ostatnio pokazywałam i miałam już na sobie (Golden Rose Paris nr 114). Do tego wodospad spadający z obu stron paznokci i gotowe :) Nic nadzwyczajnego, ale zdobienie coś w sobie ma. Polubiłam bardzo wodospady.





Zapraszam Was do oglądania prac innych dziewczyn TUTAJ.


Buziaczki :*