środa, 26 marca 2014

Wild

Cześć Dziewczyny!

Dzisiaj, w końcu, udało mi się pomalować paznokcie :) Długość jeszcze nie jest zbyt zadowalająca tak samo jak kształt ale nie mogłam wytrzymać! Za długo moje paznokcie były gołe i wesołe ;)
Postawiłam na nieco drapieżne klimaty - panterę. Długo jej u mnie nie było a jest to jeden z najprostszych i najefektywniejszych wzorów.
Wykorzystałam lakiery:
- GR Rich Color nr 10 i 35
- GR Nail art nr 06
- Eveline miniMax nr 401
- Hean City Fashion nr 188

Paznokcie pomalowane lakierem nude (GR Rich Color nr 10) "przyozdobiłam" gąbeczką i lakierami Eveline i Hean. Dlatego na zdjęciach pantera tak się świeci :)
Straciłam trochę wprawę z malowaniu - najbardziej widać to przy drugiej wersji zdobienia (te 3,5 tygodnia bez malowania paznokci trochę osłabiło moje umiejętności :/) ale na pewno się poprawię :)

Tymczasem zapraszam na zdjęcia!











To nie szczyt możliwości ale przyjemnie malowało mi się po takiej przerwie :) Następne w ruch pójdą pewnie pastele!
Lubicie zwierzęce motywy na paznokciach? Często je nosicie?

Buziaczki :*

sobota, 22 marca 2014

Diamentowa Eveline - nie taki diabeł straszny ;)

Witajcie po przerwie!

Niestety pewnie jeszcze chwilę potrwa ale śpieszę Wam powiedzieć jakie efekty podczas tego czasu osiągnęłam :) Jeśli nie wszyscy pamiętają moją przygodę z "odżywką" zapraszam TUTAJ żeby przypomnieć sobie jakich szkód narobiła i co zostało z moich paznokci.
Niestety po tym wszystkim czekało mnie maksymalne skrócenie, opiłowanie i odpoczynek od lakierów. Początkowo zamierzałam doprowadzić paznokcie do porządku używając jedynie oliwki ale nie przynosiło to szybkich i wyraźnych rezultatów. Zresztą oliwki to nie odżywki więc nie można mieć pretensji.
Długo zastanawiałam się także czy zaufać firmie Eveline i ich serii Nail Theraphy. Szczerze mówiąc odstraszały mnie niektóre opinie na temat pieczenia, bólu i najgorsze - odchodzenia paznokci od płytki. Stwierdziłam jednak, że zawsze mogę przerwać kuracje a odżywkę odstąpić komuś, komu nie zrobi krzywdy.
Zdecydowałam się na "Paznokcie twarde i lśniące jak diament" bo potrzebuje pomocy z rozdwajaniem i łamaniem paznokci. Nie będę rozwodzić się nad składem bo można przeczytać o nim dosłownie wszędzie. Skupie się jednak na tym czy pomogła czy nie.


Dzisiaj jestem po trzeciej dawce odżywki. Używam jej wyłącznie tak jak zaleca producent. Zauważyłam na sobie kilka przydatnych rad jeśli ktoś również jej używa.

Po pierwsze - jestem osobą, która używając odżywek do paznokci lubi kłaść obfitą, dość grubą warstwę. Wtedy mam wrażenie, że pomoże ona w większym stopniu. Przy tej odżywce ta zasada w ogóle się nie sprawdza! Nie można kłaść zbyt grubej warstwy bo paznokcie faktycznie pieką! Myślałam, że to wina uczulenia na formaldehyd, ale kiedy ocknęłam się i użyłam bardzo cienkiej warstwy (jak najbardziej wystarczy) ból już więcej nie powrócił.

Po drugie - nie mogę malować paznokci odżywką kiedy mam... zimne ręce ;) Wiem, brzmi dość śmiesznie ale zapewniam, że kiedy mam chłodne ręce i zimne palce wtedy ból wraca. Kiedy maluje mając ciepłe dłonie nic takiego się nie dzieje. Nie wiem czemu tak reaguje ale już więcej nie użyłam odżywki kiedy było mi zimno i ból też już nie wrócił.

Po trzecie - nie używam większej ilości warstw niż zaleca producent. Zwiększona dawka również może powodować ból i pieczenie. Jeśli ktoś używa więcej niż jedną warstwę na dzień - jego wina, że boli. Nic takiego się nie wydarzy gdy będziemy postępować zgodnie z instrukcją ;) Chyba, że ktoś faktycznie jest bardzo wrażliwy, wtedy lepiej odżywkę odstawić.

Jak teraz wyglądają paznokcie? Zobaczcie same (na zdjęciach mam trzecią warstwę odżywki).





Co zauważyłam?
Jest o niebo lepiej! Poprawa jest widoczna. Paznokcie są na pewno twardsze i mniej podatne na uszkodzenia mechaniczne. Spiłowałam już chyba w 100% rozdwojenia (dlatego paznokcie wciąż takie krótkie) i nie zauważyłam, aby pojawiały się nowe "kwiatki".
Odżywka po pierwszej aplikacji jest prawie niewidoczna. Mleczny kolor nadaje dopiero przy drugiej i trzeciej warstwie. Czytałam dość negatywne opinie na ten temat. Ja uważam, że paznokcie wyglądają jednak zdrowo i wcale nie uważam, że ich odcień jest nieodpowiedni. W sumie szukałam jakiś czas lakieru, który dawałby taki mleczny efekt i żadnego zadowalającego nie znalazłam - odżywka spisuje się tutaj świetnie ;)
Jedyną wadą na jaką mogę zwrócić uwagę po pierwszych etapach kuracji to to, że bardzo wysusza skórki. Chyba po kuracji paznokci będę musiała zrobić kurację skórek ;) Niestety bardzo je wysusza, co widać na zdjęciach - bardzo przepraszam.  Muszę wyrobić nawyk ciągłego smarowania rąk kremem. Na razie zapominam, co niezbyt dobrze mi służy.

Po tak krótkim czasie stosowania mogę powiedzieć, że na razie jestem zadowolona z efektów. Paznokcie nadają się już w miarę do malowania. Mam nadzieję, że trochę je odratowałam i wzmocniłam. Czekam tylko aż odrosną i będę mogła nadać im ulubiony kształt.

Jak widać - nie taki diabeł straszny jak go malują :) Ale nie będę póki co nie wiadomo jak wychwalać. Skończę kurację i podzielę się już całą opinią na temat odżywki.

Buziaczki! :*

piątek, 14 marca 2014

Zadowolona stała klientka - Yves Rocher

Cześć Dziewczyny!

Dzisiaj kompletnie nie paznokciowo ale kosmetycznych tematów dziś nie opuszczam. Chciałam podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat sklepu Yves Rocher, który odkryłam dość niedawno - aż dziwne!

Pierwszy raz spotkałam się z tym sklepem pod koniec tamtego roku kupując prezenty na Święta. Urzekły mnie wtedy piękne zapachy perfum i szeroki wybór balsamów do ciała w cudownych, oryginalnych zapachach (jak to przed Świętami). Podstawowa kolekcja też ma się niczego sobie - świeże maliny, kokos... Uwielbiam takie owocowe kompozycje. Do tego produkty są w 100% wykonane z naturalnych składników, co ogromnie mnie do siebie przekonało - ciągle mam problem z tym, że coś w kosmetykach znanych marek mnie uczula, zgroza!

Płacąc już za zakupy Pani ekspedientka zapytała mnie czy nie chciałabym założyć karty stałego klienta - czemu nie? Byłam zdziwiona już na wstępie - dostałam zakupową mini torebkę i kopertkę z próbkami i kuponami rabatowymi. Za jakiś czas znowu wybrałam się na zakupy. Rabaty, które otrzymałam przy założeniu karty pozwoliły mi odebrać prezent w postaci tuszu do rzęs: Sexy Pulp. Prezent za 1 grosz, cena regularna produktu 57 zł. Jak się nie skusić? Powiem Wam, że jak na razie to jeden z moich ulubionych tuszy, a kiedy się skończy poważnie zastanowię się nad zakupem. Muszę niedługo podzielić się z Wami dokładnym zdaniem na jego temat - jest co polecać!

Na chwilę zapomniałam o sklepie i zakupach kiedy to przyszedł do mnie dziwny list - kolejny rabat! Tym razem urodzinowy!


Tak się składa, że dziś moje urodziny więc wybrałam się po odbiór prezentu :) Nie wiązałam z nim jakichś szczególnych oczekiwań - myślałam raczej, że to takie coś trochę tandetnego. Teraz przepraszam za takie brzydkie domysły bo naszyjnik okazał się bardzo dobrej jakości i wygląda niezwykle elegancko! Jestem ogromnie zadowolona :)




Skorzystałam też z rabatu -40% na kosmetyki kolorowe. Chciałam wybrać coś drobnego i coś czego nie mam. A nie mam w swojej kosmetyczce soczyście różowej pomadki. Wybór padł na Pomadkę Połyskującą Voile Brillance w kolorze nr 01 Arbuz.



Wypróbowałam ją dzisiaj i znowu pozytywnie się zaskoczyłam! Co prawda kolor na spodzie opakowania nijak się ma do koloru pomadki (ale od czego są testery, prawda?), ale gwarantuje Wam że będziecie zachwycone jak pokażę Wam ją dokładnie obfotografowaną :)
Oprócz tego zostałam też obdarowana kilkoma próbkami fluidu i kremu BB. Będę testować i może znowu na coś się skuszę :)

Dużo promocji, rabatów, kosmetyki wysokiej jakości. Byłam też w kilku różnych sklepach Yves Rocher - w każdym z nich zostałam potraktowana profesjonalnie, atmosfera była cudownie miła. Dostałam odpowiedzi na wszystkie pytania jakie zadałam na temat różnych produktów. Mam nadzieję, że to nie tylko pierwsze dobre wrażenia. Zamierzam częściej odwiedzać sklep i wypatrywać interesujących mnie nowości. Oby cały czas obsługa i produkty były na tak wysokim poziomie :)

Odwiedzacie może ten sklep? Jesteście zadowolone z kosmetyków i obsługi? Chętnie poznam Wasze opinie!

Buziaczki :*

poniedziałek, 10 marca 2014

Golden Rose with protein nr 242

Cześć Dziewczyny!

Dzisiaj pierwszy post ze zdjęciami, które robiłam przed kuracją paznokci po fatalnym spotkaniu z "odżywką". Długo szukałam idealnej bieli, która zastąpiłaby mi ulubiony lakier Safari. Niestety białego Safari, który krył już po jednej warstwie i kosztował grosze, nie mogę znaleźć NIGDZIE. Służył mi dość długo aż totalnie zgęstniał i nic go już nie ratowało.
Poszukiwania zaczęłam od... internetu! Praktycznie zawsze sprawdzam opinie produktów, które rozważam kupić. Czytam recenzje na blogach i po przeczytanych wiadomościach decyduje się na kupno lub nie. Zaczęłam od najbardziej dostępnych produktów na rynku jednak wszystkie WIBO, Lovely, Miss Sporty i inne ogólnie dostępne firmy nie przekonywały mnie swoimi recenzjami w internecie. O Golden Rose nie znalazłam nic, ale jestem ogromną fanką firmy. Bardzo żałuje, że seria Rich Color nie ma w swojej ofercie śnieżnej bieli bo wzięłabym ją od razu! Ale nie tylko ta seria jest w ofercie :) Lubię też "with protein", a że akurat w moje ręce trafiła biel... Stwierdziłam, że zaryzykuje mimo, że nie znalazłam o nim żadnych informacji.
Jak myślicie, przypadł mi do gustu?

Golden Rose with protein nr 242

Pojemność: 12,5 ml
Buteleczka: okrągła z czarną nakrętką.
Kolor: śnieżna biel.
Wykończenie: idealnie kremowe, błyszczące.
Konsystencja: nie rozlewa się po skórkach, jest lakierem raczej średnio gęstym.
Krycie: jedna, średniej grubości warstwa wystarczy żeby pokryć dokładnie krótkie paznokcie. Wydaje mi się, że przy długich paznokciach lepiej byłoby użyć dwóch cienkich warstw.
Pędzelek: dość wąski ale długi i wygodny. Lubię jednak zdecydowanie szersze pędzelki.
Schnięcie: nie mogę narzekać. Lakier schnie bardzo szybko. Szczególnie, że nie potrzeba nakładać bardzo grubych warstwa ani dużej ich ilości. Około 10-15 minut i lakier jest wyschnięty. Oczywiście malując wzorki nie potrzeba czekać aż tyle, wystarczy 3-5 minut żeby swobodnie manewrować pędzelkami i linerami do zdobień :)
Trwałość: solo utrzymuje się około 4 dni. Nie jest jednak typem, który się ściera - woli odpryskiwać.
Zmywanie: nie ma żadnego problemu, zmywa się momentalnie.
Cena: 4 zł.
Dostępność: wyspy Golden Rose i inne kosmetyczne, sklep internetowy, lokalne drogerie.




Do tego lakieru nie mogę się przyczepić pod żadnym względem. Jest idealny jako tło, dobrze sprawdza się jako lakier stemplowy, świetny do frencha. Fakt, że nie jest to Safari. Nie jest tak aż tak idealny, ale to dobry lakier, z którego można być zadowolonym :)

Pazurki się kurują. Na razie panuje u mnie całkowity brak lakieru na paznokciach. Siedzą sobie gołe i wesołe wracając do siebie. Nadal walczę z rozwarstwianiem, ale jest coraz lepiej i coraz znośniej. Mam nadzieję, że niedługo wrócę z nowymi wzorkami :D

Do tego pochwalę się! Niedługo moje urodziny, dlatego zafundowałam sobie koraliki do biżuterii :) Właśnie plotę dla siebie naszyjnik. Koraliki nawlekałam, UWAGA, 8 godzin! Ale chyba się opłaci bo powoli widać wzór :)
Dwa zdjęcia żeby pokazać ogrom przedsięwzięcia ;) Chociaż wcale nie... to nie był jeszcze koniec nawlekania...



Już nie mogę doczekać się końca! :D

Buziaczki :*

poniedziałek, 3 marca 2014

Pomarańczowy koniec karnawału

Cześć Dziewczyny!

W sobotę bawiłam się na ostatniej już karnawałowej zabawie. Wybrałam zdobienie, które mogliście oglądać ostatnio (TUTAJ) - jest proste i szybkie do zrobienia więc nie musiałam poświęcać zbyt dużo czasu na wysychanie ;) Do tego tak efektownie wygląda i przyciąga wzrok. Tylko kolory inne bo i kreacja miała być początkowo z pomarańczowym akcentem. Zdecydowałam się w ostatniej chwili na czarną sukienkę więc i do niej wzór pasował bezbłędnie.






Niestety na razie koniec wzorków :( Ewentualnie może coś małego. Po przygodach z ostatnią odżywką moje paznokcie są w stanie tragicznym. Muszą być obcięte na kompletne zero, opiłowane i wysmarowane tonami olejków... W zanadrzu mam jednak dwa posty z recenzjami lakierów, które w trakcie przerwy będziecie mogły oglądać. Może pokuszę się też na jakiś przerywnik kosmetykowy? Na pewno blog "nie umrze" ;) Muszę się tylko zregenerować :)
Dziękuje za słowa wsparcia i przydatne rady :* Na pewno niektóre z nich zastosuje. Mam nadzieję, że tym sposobem szybciej wrócę do normalności!

A Wy jak spędziłyście ostatni weekend karnawału? :)

Buziaczki :*

sobota, 1 marca 2014

Life - Odżywka skoncentrowana do paznokci 10 w 1

Cześć Dziewczyny!

Dzisiaj chciałam podzielić się z Wami swoją, zapowiadaną już kilkakrotnie, opinią o odżywce Life.
Był to pierwszy produkt tej marki, który zawitał w moim lakierowym kufrze. Nauczona, że używając jednej odżywki paznokcie szybko się przyzwyczajają i nie korzystają z niej w 100%, postanowiłam kupić coś na zamianę. Wydawało mi się, że mój wybór jest dobry i trafny. Boję się cały czas kupować odżywek Eveline ze względu na formaldehyd - tutaj go nie było (z tego, co pamiętam, bo skład znajduje się tylko na papierowym opakowaniu), dlatego wybór padł akurat na tą odżywkę.


Pierwsze wrażenie? Niespecjalnie ten specyfik przypadł mi do gustu. Pierwsze starcie było niezbyt przyjemne, gdyż okazało się, że odżywka potrzebuje aż 40 minut na wyschnięcie! Potrzebowałam więc dużo czasu na aplikację. Z reguły wszystkie pielęgnacyjne specyfiki jakie mam schną góra 10 minut. Byłam niepocieszona, ale nie jest to jeszcze powód żeby ją skreślać. Postanowiłam, że wrócę do niej później...

Zachęcona wolnym dniem bez pośpiechu zorganizowałam sobie czas na paznokciowe SPA. Opiłowane paznokcie wymagające lekkiej regeneracji (bo idealnych paznokci nie posiadam i nie będę się z tym kryć) zostały przygotowane pod odżywkę i ładnie nią pomalowane. Efekt? Cudownie błyszczące paznokcie, wyrównane. Gdybym chciała mogłabym zostawić takie golasy bo wyglądały jak po bardzo naturalnym frenchu (moje końcówki z natury są białawe i czasem nawet białego lakieru im nie potrzeba... chyba, że różowa część jest niezbyt równa to wtedy wymagana jest korekta lakierem).
Paznokcie po wyschnięciu odżywki pomalowałam kolorem. Wszystko ładnie-pięknie. Aż do następnego dnia...

... przeżyłam horror!! Moja odżywka odpadła razem z kolorowym lakierem zabierając ze sobą całe płaty paznokcia! Rozwarstwiła go i bezczelnie oderwała. Natychmiast wszystko zmyłam ale co zastałam na paznokciach to tylko ja wiem... Nawet zdjęcia nie pokazały tych katastroficznych zniszczeń. Jedynie na kciuku udało mi się uchwycić rozmiary zniszczeń. Paznokieć był cienki jak papier, rozwarstwiony... pojawiły się też podłużne pęknięcia. O CO CHODZI?!
Po zrobieniu zdjęć mój kciuk nie dał rady, złamał się cały róg. Po ostatnim zdobieniu kilka paznokci prawej ręki też się wyszczerbiło i ułamało.
Powoli naprawiam wszystkie zniszczenia, ale pęknięcia idą coraz dalej. Paznokcie rozwarstwiają się coraz bardziej. Nie mam zielonego pojęcia jak ten proces zatrzymać i co robić! Olejek też poszedł w ruch... Kiedy nie maluje paznokci niczym - jest jeszcze gorzej a paznokcie są jeszcze bardziej podatne na uszkodzenia.




Gdybyście zastanawiały się nad kupnem tej odżywki (przypominam: Life - Odżywka skoncentrowana do paznokci 10 w 1) ODRADZAM! Nie wiem czy tylko moje paznokcie tak zareagowały, czy może więcej osób ma taki problem. Radzę uważać i zastanowić się 10 razy przed kupnem... Lakiery tej firmy są bardzo fajne, bardzo je lubię. Ale odżywka?! Będę trzymać się od niej z daleka!

Jeśli znacie jakieś dobre, skuteczne i szybkie sposoby na poprawę stanu paznokci - będę ogromnie wdzięczna! Jestem załamana :(

Może używałyście tej odżywki? Albo ktoś z Waszych znajomych ją ma i używa?
Bardzo chętnie poznam inne opinie i to jak działa ona na innych... Ja wyszłam na wszystkim fatalnie, a wiązałam z tą odżywką duże nadzieje.

Buziaczki :*