Obiecałam pełną, solidną recenzję diamentowej odżywki - dziś jest odpowiedni moment ;) Minęło już sporo czasu odkąd zaczęłam ratować swoje paznokcie po felernej odżywce KLIK. Sprawa była bardzo trudna, paznokcie w fatalnym stanie. Rozdwajające, łamiące się, cienkie jak kartka papieru. Nie chciały rosnąć i sprawiały masę problemów.
Pierwsze, o czym pomyślałam to oliwka do paznokci i olejowanie. Skusiłam się już jakiś czas temu również na produkt Eveline - Multiodżywczą oliwkę. Nie mogę powiedzieć na nią złego słowa, ale myślę, że zasługuje ona na oddzielny post :) Niestety przy takich zniszczeniach sama oliwka nie pomogła na tyle, żeby problemy zniknęły. Trzeba było zastosować coś mocniejszego.
Odżywek Eveline bałam się po przeczytaniu ogromnej ilości różnego rodzaju recenzji. Jedne - wychwalające odżwykę, drugie - oskarżające ją o zniszczenie paznokci i choroby. Jak tu się nie bać skoro poprzednia odżywka wcale nie była lepsza? W końcu jednak coś mnie tknęło...
"Diamentu" zaczęłam używać w połowie marca - dokładnie 13-ego. Od tamtej pory minęło już ponad 6 tygodni. Jak spisała się odżywka? Czy jestem zadowolona? Przygotowałam dla Was mini-fotorelacje :)
Tak wyglądały paznokcie przed kuracją:
Okropnie zniszczone, wystrzępione, rozwarstwione. Nikomu nie życzę takiej "przygody".
Tak wyglądały paznokcie po tygodniu stosowania:
Paznokcie już po tygodniu stają się twardsze i wyglądają zdrowiej. Niestety musiały być spiłowane maksymalnie żeby pozbyć się rozdwojonych końców. Odżywka wysusza też skórki wokół paznokcia dlatego są one widoczne na zdjęciu. Ale już wtedy było o niebo lepiej niż przed kuracją!
Tak wyglądały paznokcie po 3 tygodniach stosowania:
Paznokcie powoli odrastają i można było zacząć nadawać im odpowiedni kształt. Po rozdwojeniach jak na razie ani śladu. Paznokcie coraz mocniejsze, wytrzymalsze i bardziej lśniące - nie tylko po pomalowaniu odżywką ;)
Tak wyglądały paznokcie po 4 tygodniach stosowania:
Coraz lepiej! Przekonuje się już, że paznokcie są odporniejsze - nie straszne im uderzenie o drzwi czy inne mechaniczne urazy. Rosną szybciej, boki kwadratów nie łamią się chwile. Jestem coraz bardziej zadowolona, a co! Do tego "różowa część" wydłuża się, tak trzymać :)
A tak paznokcie wyglądają teraz - po 6 tygodniach stosowania:
Uwierzycie, że to te same paznokcie co na pierwszych zdjęciach?? Ja nie wierzę do tej pory! Co prawda i tak jeden "rożek" ucierpiał z mojej winy ale jestem zachwycona. Paznokcie są twarde, błyszczące, pozbawione rozwarstwień, zadziorków. Różowa część paznokcia bardzo się wydłużyła i zanosi się na to, że jeszcze jej mało :) Dawno nie miałam tak długich paznokci!
Nie odkryłam żadnych nowych rzeczy i przykazań przy używaniu tej odżywki więc pozwolę sobie zacytować poprzedni post:
Po pierwsze - jestem osobą, która używając odżywek do paznokci lubi kłaść obfitą, dość grubą warstwę. Wtedy mam wrażenie, że pomoże ona w większym stopniu. Przy tej odżywce ta zasada w ogóle się nie sprawdza! Nie można kłaść zbyt grubej warstwy bo paznokcie faktycznie pieką! Myślałam, że to wina uczulenia na formaldehyd, ale kiedy ocknęłam się i użyłam bardzo cienkiej warstwy (jak najbardziej wystarczy) ból już więcej nie powrócił.
Po drugie - nie mogę malować paznokci odżywką kiedy mam... zimne ręce ;) Wiem, brzmi dość śmiesznie ale zapewniam, że kiedy mam chłodne ręce i zimne palce wtedy ból wraca. Kiedy maluje mając ciepłe dłonie nic takiego się nie dzieje. Nie wiem czemu tak reaguje ale już więcej nie użyłam odżywki kiedy było mi zimno i ból też już nie wrócił.
Po trzecie - nie używam większej ilości warstw niż zaleca producent. Zwiększona dawka również może powodować ból i pieczenie. Jeśli ktoś używa więcej niż jedną warstwę na dzień - jego wina, że boli. Nic takiego się nie wydarzy gdy będziemy postępować zgodnie z instrukcją ;) Chyba, że ktoś faktycznie jest bardzo wrażliwy, wtedy lepiej odżywkę odstawić.
Dodam jeszcze, że po używaniu tej odżywki należy dobrze zadbać o skórki - kremy i oliwki są jak najbardziej wskazane.
Przed użyciem koniecznie sprawdźcie też czy nie jesteście uczulone na formaldehyd - dla jednych może on być kompletnie niewyczuwalny i nieuczulający. Dla niektórych spotkanie z tym składnikiem może się skończyć niezbyt dobrze i efekt może być taki jak po mojej felernej odżywce.
Ja ogromnie się cieszę, że w końcu skusiłam się na taką terapię i odważyłam użyć :)
A jakie jest Wasze zdanie o tej serii odżywek? Więcej jest tych, które lubią czy tych, które są przeciwne?
Ja zdecydowanie zauroczyłam się w tym specyfiku i nie zamierzam zbyt szybko go opuszczać :)
Teraz odżywki używam czasem jako baza pod lakier. Jednak nie przesadzam z jej używaniem - licho nie śpi ;)
Buziaczki! :*