sobota, 29 czerwca 2013

Rozdanie na blogu JC MakeUp Dream!

Prawie by mnie ominęło! O_O

Całe szczęście - przypomnienie mnie uratowało :)
Można się zgłaszać jeszcze przez kilkanaście godzin, nagrody są kuszące! Może i Wy się skusicie? ;)




Dodatkowo chciałabym Was zachęcić do zgłaszania swoich blogów do "Katalogu blogerek kosmetycznych na facebook'u" :) 


Słodka koronka

Cześć Dziewczyny!
Jak Wam się podoba taka koronka? Pierwszy raz malowałam ten motyw na pazurkach. Biały liner z Golden Rose sprawdził się świetnie - malowało się dość łatwo. Najgorsze łuki, wtedy trzeba się pomęczyć ale ja jestem zadowolona z efektu jaki osiągnęłam :) Śpieszę Wam pokazać!







Śmiem twierdzić, że nocna pora jest idealna do malowania paznokci! Mam wtedy niesamowitą wenę i CHĘCI :) Chociaż w sumie dzisiaj nic specjalnego nie ma - ot, biała koronka na mięcie i trzy przyklejone cyrkonie. Elegancko się zrobiło :D

Mam nadzieję, że w poniedziałek czeka mnie ostatni już egzamin. Obiecuje sobie, że po nim wsiadam na rolki i będę ostro trenować! Może ktoś z Warszawy będzie miał ochotę przyłączyć się do nauki jeżdżenia? ;) Bemowo może? ;)

wtorek, 25 czerwca 2013

Ziaja - krem nawilżająco-matujący

Cześć Dziewczyny!

Długo mi zajęło testowanie i wyrobienie sobie zdania na temat kremu, o którym Wam już jakiś czas temu wspominałam. Jak zapewne Wiecie odstawiłam zupełnie fluidy i inne buziowe maziaje, które poprawiają wygląd skóry. Pomyślałam sobie "STOP!", przecież sama mogę taką mieć bez zbędnych wspomagaczy. Oczywiście fluid został na specjalne okazję typu wesele, chrzciny i inne imprezki, na których robi się multum zdjęć :) Ale na co dzień? Po co mam obciążać skórę twarzy i ją zapychać?
Pierwsze, co zrobiłam to oczyszczenie i porządne nawilżenie. O tych zabiegach i o kosmetykach, których używam możecie przeczytać tutaj -> KLIK!
Jednak krem, którego używam do nawilżania powoduje, że skóra bardzo się świeci - więc nie nadaje się on na smarowanie przed wyjściem z domu.
Chciałam mieć coś lekkiego, prawie nie wyczuwalnego na skórze. Nie mogły być to kremy BB - tyle czasu walczyłam o ładną skórę i nie ma mowy żeby znowu ją przeciążać.
Musiałam znaleźć fajny krem, najlepiej trochę nawilżający i obowiązkowo matujący skórę. Nie lubię świecić się jak Edward w Zmierzchu ;)
Musiałam znaleźć coś na studencką kieszeń i tak w moje ręce trafił krem "Ziaja nawilżająco matujący". Już nie patrzyłam, że widnieje na nim napis "25+" chociaż jeszcze mi do tego wieku brakuje - doszłam do wniosku, że czego dla skóry będzie za dużo to tego nie wchłonie i tyle :)




Przyznaję się bez bicia, że jestem z niego ogromnie zadowolona. Muszę zaznaczyć, że jest to krem do cery tłustej i mieszanej a moja zalicza się jednak do suchej i bardzo wrażliwej. Z tego względu nawilżenie nie jest dla mojej skóry aż tak wystarczające (muszę uzbrajać się w coś dobrego na noc - Ziaja masło kakaowe jest do tego świetne), na dzień jest jednak wystarczające. Skóra zrobiła się po nim wygładzona, świeża i pięknie pachnąca :) Nie można bowiem powiedzieć, że krem jest bezzapachowy - pachnie, ale jest to ładny, "kąpielowy" zapach. Do tego nie uczula, buzia nie szczypie i nie jest ściągnięta. Po wchłonięciu i nałożeniu bazy pod cienie makijaż też świetnie się trzyma. Generalnie zauważyłam dużą poprawę.
Pewnie czekacie na najważniejsze, prawda? Matowienie. Otóż ten punkt jest wykonywany bezbłędnie. Z moim świeceniem krem poradził sobie bardzo dobrze - chociaż wiadomo, że panujące teraz upały skracają efekt. Muszę jednak powiedzieć, że dzień na uczelni spędzam bez błyszczenia się.
Konsystencja też bardzo mi się podoba. Ten lekki kremik potrafi wchłonąć się w minutkę lub dwie i już mogę zaczynać makijaż.


Jest bardzo wydajny, zdjęcia robione są po dokładnie MIESIĄCU stosowania. Widzicie żeby cokolwiek ubyło? Bo ja tutaj prawie nie widzę różnicy :D Bardzo podobają mi się również opakowania kremów. Nie są przesadzone i dodatkowo "wspomagane" żeby wyglądały na większe. Krem po otworzeniu wypełnia słoiczek po brzeg, dobrze się zakręca i można go bez problemu schować w torebce :)
Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, że za tak małe pieniądze (11 zł) trafiłam na tak dobry kosmetyk. Za to uwielbiam Ziaję! :)

piątek, 21 czerwca 2013

Chodził Lisek koło drogi...

... i wskoczył na paznokcie :)

Była krówka, to i lis się musiał pojawić! Wzorek "z przymrużeniem oka". Żeby śmiesznie było!

Rimmel Salon PRO "Reggae splash" znowu w akcji :)







Już znalazłam winowajcę tych "kropek" co się robią na moich paznokciach! To waciki, których pyłki nie chcą się usuwać nawet po umyciu rąk. Parszywki.

Różany french

Połączenie Pepermint i Ultra violet od Rimmel Salon PRO był strzałem w dziesiątkę! Kolory jednak w połączeniu nie są już takimi spokojnymi pastelami. Podejrzewam, że będą moimi ulubieńcami w ciepłe, letnie dni.

Najpierw sam Pepermint, którego użyłam jako bazy:


Cudowny kolor, prawda? Błyszczy się niesamowicie. Ale co zrobić, żeby namalować różyczki? Najpierw porobić ciapki!


A jak ciapki są gotowe? Wtedy dowolnie robimy kreseczki, ważne żeby układały się tak jakby "koliście".
I mani gotowy!!







Kolejny raz dużo zdjęć :D Jeśli ktoś przez nie przebrnął - chylę czoła! :D

Lisek na Wizażu 

piątek, 14 czerwca 2013

Piaskowo - cukierkowo (GR Holiday nr 63)

Mimo, że sama sobie zrobiłam piaskowy lakier nijak się on ma do tego prawdziwego!
Wiem, bo właśnie w moje łapki trafił:

 Golden Rose Holiday nr 63

Pojemność: 11 ml.
Buteleczka: szklana, elegancka :)
Kolor: piaskowy róż mieniący się niebieściutkim brokatem!
Wykończenie: lakier o efekcie "cukrowej posypki" - czytajcie piaskowy.
Konsystencja: bałam się jej, szczerze. Myślałam, że maluje się nim tak samo jak moim domowym specyfikiem, ale nie! Konsystencja jest troszkę lejąca, idealnie się nakłada! Raczej skórek sobie nie zalejemy, chyba, że bardzo się postaramy ;)
Krycie: jedna warstwa prześwituje i nie pokrywa idealnie paznokcia. Dwie jednak w zupełności wystarczą. Szczerze powiedziawszy bardziej podoba mi się efekt po jednej warstwie lakieru - wtedy lakier jest taki... bardziej piaseczkowy. Muszę spróbować położyć go na kolorową bazę.
Pędzelek: świetny - nic dodać, nic ująć. Wygodnie się nim maluje, nabiera odpowiednią ilość lakieru.
Schnięcie: jestem bardzo zadowolona bo schnie w około 20 minut na kamień.
Trwałość: bez uszczerbku wytrzymał około 2-3 dni. Po tym czasie zaczęły ścierać się końcówki (lubię jak się ścierają a nie odpryskują!)

Pora na zdjęcia!
 
Najpierw jedna warstwa lakieru:


Ależ się błyszczy, prawda? Jak szalony :D

A teraz dwie warstwy:





Mam nadzieję, że widzicie różnice? Przy jednej warstwie piasek jest jakby ostrzejszy - a ten efekt bardzo mi się podoba :)
Kolor przepiękny, a ja ostatnio lubuje się w pudrach. Jestem przekonana, że do opalonych dłoni będzie fantastyczny!
Jako osoba, która szczególnie nienawidzi zmywania brokatowych lakierów, nałożyłam pod niego bazę Peel off. Niestety zrobiłam źle! Ten lakier bez problemu zmywa się zwykłym wacikiem i to bez potrzeby agresywnego zmywania. Raz-dwa - lakieru nie ma. Niestety w tym wypadku baza jedynie uprzykrzyła mi życie zamiast pomóc, tak jak pomaga przy prawdziwych brokatach.
Uwielbiam piaski <3

Różowy vintage

O tak, różyczki królują wszędzie! W różnych kolorach, różnej formie. To chyba ulubiony wzorek większości lakieromaniaczek ze względu na to, że wygląda ogromnie zjawiskowo. Ja go uwielbiam i jest motywem, który najczęściej pojawia się na moich pazurkach - czasem niestety nie udokumentowałam xD
Stwierdziłam, że połączenie "Isn't she precious?" jako bazy z "Ultra violet" w formie różyczek będzie strzałem w dziesiątkę :)
I jak wyszło?







Zdjęcia bardzo podobne, ale nie mogłam zdecydować się, które wstawić. Przepraszam więc za taką ilość i mam nadzieję, że wytrwacie :*
Chyba muszę zrobić różne wersje kolorystyczne bo uwiódł mnie ten wzorek na poważnie!

Lisek na Wizażu 

czwartek, 13 czerwca 2013

Rimmel Salon PRO nr 312

Witajcie!

Tyle spraw na głowie ostatnio i egzaminy... trochę zaniedbuję bloga, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie :)
Dzisiaj przychodzę do Was z ostatnim odcieniem Rimmelków (ale nie ostatnim wzorkiem!).
Ultra Violet to przepiękny, rozbielony odcień fioletu. Niestety wyraźne zdjęcia nie oddały rzeczywistego koloru i musiałam zrezygnować z jakości żeby pokazać Wam prawdziwy odcień lakieru.

Kolor niezbyt rzeczywisty:



Kolor prawdziwy, jednak zdjęcie gorsze jakościowo :(
Widać różnicę prawda? Teraz to naprawdę rozbielony fiolet, a nie jakieś fioletowo-niebieskie coś.


Kolor ten niesamowicie skojarzył mi się z czekoladą milka, dlatego na pazurkach zrobiłam dla Was Milkę! :D



Przyznam Wam się szczerze, że niesamowicie polubiłam te lakiery. Na razie nie zauważyłam w nich żadnych wad - same zalety! :D Ekspresowo wysychają, błyszczą się jak szalone, pędzelek sam dba o rozprowadzanie koloru :D No może przesadzam, ale jest tak wygodny i "mobilny", że dawno tak dobrze mi się nie malowało.
A Wy macie jakieś lakiery z tej serii?

Lisek na Wizażu 

sobota, 8 czerwca 2013

Rimmel Salon PRO nr 705

To lakier, który z całej czwórki najmniej mi się podobał. Tak sobie uszeregowałam kolory - od tego, który podoba mi się najbardziej, do tego co najmniej. Chciałam więc jak najszybciej go wypróbować, żeby przekonać się czy moja decyzja była słuszna.
Kiedy lakier znalazł się na pazurkach zakochałam się w nim :) Jest to trochę brzoskwiniowa pomarańcza. Konsystencja, krycie, pędzelek - wszystko takie same jak w poprzednich lakierach. Pomarańcza jest też tak samo "delikatna" jak różowy kolega i do długich paznokci na pewno potrzebne będą 3 warstwy. Jaka ulga, że schną one bardzo szybko. Pewnie wiecie już jak nienawidzę kiedy lakiery schną wieki.

Koniec gadania! Czas na oglądanie! :)


Najpierw zdjęcia "gołego" lakieru:




Wzorek "wersja pierwsza":



Wzorek "wersja druga":



Jak podoba Wam się kolor? Która wersja wzorka lepsza: bez kropek czy z kropkami? ;)

Lisek na Wizażu