sobota, 22 marca 2014

Diamentowa Eveline - nie taki diabeł straszny ;)

Witajcie po przerwie!

Niestety pewnie jeszcze chwilę potrwa ale śpieszę Wam powiedzieć jakie efekty podczas tego czasu osiągnęłam :) Jeśli nie wszyscy pamiętają moją przygodę z "odżywką" zapraszam TUTAJ żeby przypomnieć sobie jakich szkód narobiła i co zostało z moich paznokci.
Niestety po tym wszystkim czekało mnie maksymalne skrócenie, opiłowanie i odpoczynek od lakierów. Początkowo zamierzałam doprowadzić paznokcie do porządku używając jedynie oliwki ale nie przynosiło to szybkich i wyraźnych rezultatów. Zresztą oliwki to nie odżywki więc nie można mieć pretensji.
Długo zastanawiałam się także czy zaufać firmie Eveline i ich serii Nail Theraphy. Szczerze mówiąc odstraszały mnie niektóre opinie na temat pieczenia, bólu i najgorsze - odchodzenia paznokci od płytki. Stwierdziłam jednak, że zawsze mogę przerwać kuracje a odżywkę odstąpić komuś, komu nie zrobi krzywdy.
Zdecydowałam się na "Paznokcie twarde i lśniące jak diament" bo potrzebuje pomocy z rozdwajaniem i łamaniem paznokci. Nie będę rozwodzić się nad składem bo można przeczytać o nim dosłownie wszędzie. Skupie się jednak na tym czy pomogła czy nie.


Dzisiaj jestem po trzeciej dawce odżywki. Używam jej wyłącznie tak jak zaleca producent. Zauważyłam na sobie kilka przydatnych rad jeśli ktoś również jej używa.

Po pierwsze - jestem osobą, która używając odżywek do paznokci lubi kłaść obfitą, dość grubą warstwę. Wtedy mam wrażenie, że pomoże ona w większym stopniu. Przy tej odżywce ta zasada w ogóle się nie sprawdza! Nie można kłaść zbyt grubej warstwy bo paznokcie faktycznie pieką! Myślałam, że to wina uczulenia na formaldehyd, ale kiedy ocknęłam się i użyłam bardzo cienkiej warstwy (jak najbardziej wystarczy) ból już więcej nie powrócił.

Po drugie - nie mogę malować paznokci odżywką kiedy mam... zimne ręce ;) Wiem, brzmi dość śmiesznie ale zapewniam, że kiedy mam chłodne ręce i zimne palce wtedy ból wraca. Kiedy maluje mając ciepłe dłonie nic takiego się nie dzieje. Nie wiem czemu tak reaguje ale już więcej nie użyłam odżywki kiedy było mi zimno i ból też już nie wrócił.

Po trzecie - nie używam większej ilości warstw niż zaleca producent. Zwiększona dawka również może powodować ból i pieczenie. Jeśli ktoś używa więcej niż jedną warstwę na dzień - jego wina, że boli. Nic takiego się nie wydarzy gdy będziemy postępować zgodnie z instrukcją ;) Chyba, że ktoś faktycznie jest bardzo wrażliwy, wtedy lepiej odżywkę odstawić.

Jak teraz wyglądają paznokcie? Zobaczcie same (na zdjęciach mam trzecią warstwę odżywki).





Co zauważyłam?
Jest o niebo lepiej! Poprawa jest widoczna. Paznokcie są na pewno twardsze i mniej podatne na uszkodzenia mechaniczne. Spiłowałam już chyba w 100% rozdwojenia (dlatego paznokcie wciąż takie krótkie) i nie zauważyłam, aby pojawiały się nowe "kwiatki".
Odżywka po pierwszej aplikacji jest prawie niewidoczna. Mleczny kolor nadaje dopiero przy drugiej i trzeciej warstwie. Czytałam dość negatywne opinie na ten temat. Ja uważam, że paznokcie wyglądają jednak zdrowo i wcale nie uważam, że ich odcień jest nieodpowiedni. W sumie szukałam jakiś czas lakieru, który dawałby taki mleczny efekt i żadnego zadowalającego nie znalazłam - odżywka spisuje się tutaj świetnie ;)
Jedyną wadą na jaką mogę zwrócić uwagę po pierwszych etapach kuracji to to, że bardzo wysusza skórki. Chyba po kuracji paznokci będę musiała zrobić kurację skórek ;) Niestety bardzo je wysusza, co widać na zdjęciach - bardzo przepraszam.  Muszę wyrobić nawyk ciągłego smarowania rąk kremem. Na razie zapominam, co niezbyt dobrze mi służy.

Po tak krótkim czasie stosowania mogę powiedzieć, że na razie jestem zadowolona z efektów. Paznokcie nadają się już w miarę do malowania. Mam nadzieję, że trochę je odratowałam i wzmocniłam. Czekam tylko aż odrosną i będę mogła nadać im ulubiony kształt.

Jak widać - nie taki diabeł straszny jak go malują :) Ale nie będę póki co nie wiadomo jak wychwalać. Skończę kurację i podzielę się już całą opinią na temat odżywki.

Buziaczki! :*

4 komentarze:

  1. U mnie też jest coraz lepiej, właśnie dzięki tej odżywce. Jeszcze trochę przecierpimy i wracamy ze zdwojoną siłą, co nie?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie inaczej! Po kuracji wracamy pełną parą! :D

      Usuń
  2. Jakiś czas temu używałam tej 8w1, ale palce piekły mnie już po pierwszej warstwie. Kto wie, może u mnie patent z ciepłymi dłońmi też by się sprawdził? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto spróbować drugi raz, jeśli znowu będzie nieprzyjemnie to już na 100% wrażliwość na składniki.

      Usuń

Podziel się ze mną swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami :)