Jako, że w mojej głowie nie pojawił się żaden innowacyjny pomysł na kolejną kategorię "natury" powtarzam mój ulubiony tydzień, któremu nie poświęciłam tyle uwagi ile chciałam poświęcić. Fakt, ten mani też jest na tą okazję "udoskonalony" bo noszę lakier już chwilę (wybaczcie za lekko starte końcówki... powiem szczerze, że bardziej lubię jak lakier się ściera a nie odpryskuje!) :) Ale dodałam do niego... tygrysie paski! I mam na dłoniach pięknego, czerwonego tygrysa :)
Czerwony lakier to owoc buszowania po Rossmannie w czasie promocji. To Lovely , Moulin Rouge nr 7. Żałuję, że nie kupiłam więcej odcieni. Niesamowite odcienie z mnóstwem drobinek, a do tego kryje za pierwszym pociągnięciem O_O Co prawda, druga warstwa by nie zaszkodziła, ale efekt i tak jest powalający!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się ze mną swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami :)